Przyglądam się ostatnio rodzinie i znajomym, jak biją się ze sobą nawzajem w przedświątecznym chaosie. Sama walczę z nadzieją na zachowanie resztek własnych przekonań. Bo nie chodzi o to, żeby wyczyścić kryształy, lecz, żeby odkurzyć duszę.
Święta, święta, święta... hoł, hoł, hoł!
Czujecie już ten klimat? Pomarańcze z powtykanymi w skórkę goździkami, pachnące laski cynamonu, lukrowane pierniczki... tłumy w sklepach i światełka na wystawach nie dają zapomnieć, że coraz bliżej święta!
Potrafimy godzinami patrzeć na telefon i co chwilę sprawdzać, czy napisał. Jesteśmy w stanie zrezygnować z własnych planów, bo zaproponował wspólne wyjście. Przesuwamy granice swoich przekonań, bo przecież w związku trzeba iść na kompromis.
"Oni mają nad nami władzę" powiedziała dziś moja kumpela. Czy ma rację?
Subskrybuj:
Posty (Atom)