Podobno dziś Halloween.
Nie obchodzę tego święta, więc nie napiszę co zrobić, żeby wyglądać wyjątkowo upiornie, bo po prostu się na tym nie znam. Moja Heheszka obchodzi i spytała za co ma się przebrać. Poleciłam jej pajęczynę. Takie babie lato/złota jesień. Ciekawe jak to zrobi.

W moim domu, zamiast Halloween, przygotowania do jutrzejszego święta – kupowanie zniczy, wyciąganie ciepłych kurtek, czapek i rękawiczek oraz sprzątanie i pieczenie, żeby było co wszamać do ciepłej herbatki po wielogodzinnym „nalocie” na cmentarze.
Uważam, że taki jeden wolny dzień, w którym przyjęło się „odwiedzać” groby bliskich, jest całkiem dobrym pomysłem. Uwielbiam patrzeć na palące się znicze, gdy zapadnie zmrok. Co roku staramy się z siostrą iść w nocy na spacer po cmentarzu, żeby się jeszcze na spokojnie pomodlić i, szczerze, pozastanawiać nad swoim życiem i śmiercią. Poza tym wtedy jest tam naprawdę najpiękniej.
Orientujecie się może, skąd tradycja stawiania na grobie chryzantem? Dlaczego właśnie te kwiaty? Podejrzewam, że piosenka o tym, jak stoją w półlitrówce po czystej, niewiele ma wspólnego z tą tradycją. Może są wytrzymałe? A może kiedyś były wyjątkowo tanimi i często spotykanymi kwiatami, które każdy był w stanie nabyć? Macie swoją teorię lub jakąś wiedzę na ten temat? Chyba odkrywam w sobie ciekawość świata, bo naprawdę mnie to intryguje.
Z okazji zbliżającego się dnia Wszystkich Świętych, zaczęłam się zastanawiać, czy w mojej rodzinie byli jacyś święci i z przykrością uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie znam historii mojej rodziny. Zaczęłam więc wypytywać mamę o jej dziadków, pradziadków i całe drzewo genealogiczne. Wiedziałam, że jedna z cioć, tak naprawdę wcale nie jest moją ciocią, ale nie sądziłam, że jest z tym związana wojenna historia. Mianowicie: moja ukochana Babcia mieszkała w Krzemieńcu (obecna Ukraina) i tam, jako około 20latka, pracowała z koleżanką – Hanią. Hania wychowywała się w domu dziecka, nie miała żadnej rodziny. Gdy rozpoczęło się tam mordowanie Polaków, rodzina mojej Babci postanowiła wyjechać. Mama opowiadała: „Hania tak bardzo płakała, że zostanie tam sama, a tato babci powiedział „Nie płacz, Haniu, zabierzemy Cię ze sobą!”. W ten sposób koleżanka Babci stała się naszą Ciocią Hanią :)
Lubię słuchać takich historii, żałuję tylko, że już nigdy nie będę mogła poprosić Babci, żeby opowiedziała mi ich więcej. W ogóle postanowiłam, że któregoś dnia usiądę z mamą i spróbujemy rozpisać drzewo genealogiczne. Nie będzie to łatwe, brakuje nam wielu informacji na temat niektórych, nawet najbliższych członków rodziny, ale od czego są telefony do cioć i wujków? Mogłam wcześniej o tym pomyśleć, mogłam się tym zainteresować, gdy jeszcze żyła Babcia. Mogłam. Nie zrobiłam tego. Cóż, jak się okazuje na każdym kroku, do wszystkiego trzeba dojrzeć...

 Dzielę się z Wami piękną, wzruszającą piosenką, taką bardzo jutrzejszą:

Może warto jutro zwrócić uwagę na groby, na których jest pusto? Może warto pomodlić się za te opuszczone duszyczki i zaświecić jeden, maleńki znicz? Myślę, że nie zbiedniejemy od tego jakoś drastycznie, a kto wie, może krótkim "Chwała Ojcu..." pomożemy Nieznanemu Żołnierzowi lub zwykłemu panu Stasiowi na ostatniej prostej do Nieba... ;)

Pozdrawiam Was refleksyjnie,
Królewna

Brak komentarzy