... o młodej, atrakcyjnej, ale trochę zagubionej dziewczynie. Przez sporą część życia myślała, że do szczęścia potrzebuje kogoś, kto w jakiś sposób ją dopełni. Koleżanki spotykały się z fajnymi chłopakami, więc i ona nie chciała być gorsza. Podatna na wpływy otoczenia nie zauważyła jednak, że ktoś, kto mógłby być właśnie NIM, przeszedł obok. Wchodziła w różne relacje, które zawsze kończyły się klapą. Uważała, że warto próbować, że może to akurat będzie to...niestety nigdy nie było.
Dlaczego więc nie zainteresowała się wtedy tamtym fantastycznym chłopakiem?
Pewnie już na zawsze pozostanie to dla niej zagadką.



Wierzycie, że każdemu z nas jest przeznaczona jedna osoba?

Ja kiedyś tak myślałam i czekałam wytrwale na tego jedynego, stworzonego dla mnie. Ale co, jeśli się okaże, że ten przeznaczony wybierze inaczej? Albo, że to ja popełnię błąd, i gdy go zauważę, będzie już za późno? Albo, gdy przeznaczony umiera - jesteśmy skazani na samotność?

A może to naprawdę jest tak, że możemy świadomie wybrać, kogo chcemy kochać? Pewnie nie będzie tak samo jak wtedy, gdy wpatrujemy się w te ciemne, ukochane oczy, w których zamknięty jest cały świat... ale na pewno takie związki też mogą bardzo dobrze funkcjonować.

Wracając do naszej bohaterki - po wielu latach "szukania szczęścia", odkryła wreszcie szczęście w sobie. Niesamowite, prawda? Stała się silną kobietą, która zna swoją wartość i wie, czego chce. Miewa trudne chwile, ale i radosne poranki. Patrzy w niebo i po prostu jest szczęśliwa. Ma poukładaną hierarchię wartości, mówi o tym, w co wierzy i daje jej to siłę do zwalczania w sobie poczucia osamotnienia. Niesamowite są takie kobiety, w ogóle ludzie, którzy potrafią tak bardzo się zmienić, tak bardzo dojrzeć, odnaleźć prawdziwych siebie i śpiewać pod nosem w autobusie, nawet gdy współpasażer natrętnie się gapi.

Spotkałam się dziś z kolegą sprzed wielu lat, który powiedział mi "znajdź sobie faceta".
Ale właściwie dlaczego? Po co? Czy bycie w związku ma warunkować moje poczucie wartości albo poziom szczęścia?

I spotykam potem naszą małą bohaterkę, a ona mówi, że już za późno, nadzieje pogrzebane, jej ukochany kogoś ma.
I jak się czujesz, jak jest? - pytam.

"Dobrze. Przecież do tej pory było dobrze. Mogłoby być tylko lepiej, ale już wiem, że nie będzie. Zatem najwyżej będę starą panną i nadal będzie dobrze."

Z takim podejściem chyba nie można nie być szczęśliwym!


KRÓLewna

Brak komentarzy