Potrafimy godzinami patrzeć na telefon i co chwilę sprawdzać, czy napisał. Jesteśmy w stanie zrezygnować z własnych planów, bo zaproponował wspólne wyjście. Przesuwamy granice swoich przekonań, bo przecież w związku trzeba iść na kompromis.
"Oni mają nad nami władzę" powiedziała dziś moja kumpela. Czy ma rację?
Podejrzewam, że każdy z Was zna przynajmniej jedną kobietę, która tkwiła w niezadowalającym ją związku. I nie zawsze są to desperatki wyznające zasadę "nieważne z kim, ważne, że nie sama". Dlaczego tak trudno jest nam uwolnić się ze zniewalających objęć niekoniecznie księcia z bajki?

1. Niskie poczucie własnej wartości.

 Większość kobiet zmaga się z tym problemem. Nie oszukujmy się - nikt nie jest idealny, zawsze znajdzie się koleżanka z pełniejszymi ustami lub nogami dłuższymi niż moje. Jednak, jak wiadomo, wygląd to jeszcze nie wszystko. Nie każdy ma łatwość nawiązywania kontaktów, niektóre dziewczyny są zwyczajnie nieśmiałe. Niestety zdarza się, że kobiety, które posiadają w głowie nieadekwatny obraz siebie, zadowalają się pierwszym chłopakiem, który zwróci na nie uwagę. Nie wierzą, że zasługują na kogoś, kto będzie traktował je z szacunkiem, albo chociaż nie mówił "poszłem" (tak, są tacy faceci...).


2. Lepszego nie znajdę.

Gdy kobieta stworzy już związek z mężczyzną, który potrafi posługiwać się biegle ojczystym językiem, ma coś sensownego do powiedzenia, a do tego nie nadużywa alkoholu, nie pali, pracuje i od czasu do czasu obdaruje ją kwiatkiem lub zabierze do kina, niemal przestaje mieć znaczenie fakt, że wybranek nakłania ją do przesuwania granic. Ależ co w tym złego? Na pewno robi to dla jej dobra. Dziewczyna widzi, że do siebie nie pasują, wie, że będą się ścierać podczas podejmowania kluczowych dla ich życia decyzji, ale cholernie się boi, że już nigdy nie spotka tak fajnego mężczyzny.
Dobrze, że są faceci, którzy potrafią to zauważyć i zakończyć. Tylko najlepiej byłoby, gdyby umieli też zrobić to w sposób niepozbawiony szacunku.

3. Nie chcę być sama.

Najgorszy powód trwania w związku - bo nie chcę być sama! Tak naprawdę niewiele do niego czuję. Właściwie nie bardzo mamy o czym rozmawiać. Ale miło jest mieć świadomość, że ktoś o mnie myśli, miło dostać rano sms o treści "Dzień dobry! :)". Tylko co z tego, skoro wiesz, że nie potrafisz tego ciągnąć w nieskończoność, a jednak trwasz, bo to lepsze niż nic? 
Zdecydowanie NIC lepsze jest od BYLE CZEGO.

A może po prostu pragniemy zwyczajnie tego silnego, męskiego ramienia? Może zwycięża w nas chęć do poświęceń dla kogoś bliskiego i ta ogromna potrzeba miłości, którą nosi w sobie każda z nas?

Każdy z wymienionych powodów niestety odnajduję w sobie na różnych minionych etapach mojego życia. Od jakiegoś czasu jednak jestem bardziej pewna siebie i mam wymagania. Podobno wygórowane. Nie wydaje mi się... Poza tym tak naprawdę chyba chcę być sama, to daje niesamowite możliwości. A jeśli chodzi o tego "lepszego"... patrzę na związek mojej kumpeli i widzę, że Książęta z bajki istnieją. Ona ma swoją bajkę, należało się jej jak nikomu.

Więc dlaczego ja miałabym nie mieć takiej bajki?
Przecież każdej z nas się należy.


KRÓLewna

Brak komentarzy