Chyba każdy z nas dąży do tego, żeby dobrze się czuć we własnym życiu. Tylko jak to osiągnąć?
Normalnie. Po prostu odnaleźć drogę.
"Droga życia" to to samo, co w Kościele tak patetycznie nazywamy "powołaniem". Myślę, że można ją odnaleźć jedynie poprzez obserwację siebie. Wierzę, że człowiek został stworzony przez Boga, co oznacza, że wszystkie głęboko ukryte pragnienia, pasje i predyspozycje, które posiadamy, są wpisane w nasze życie właśnie przez Niego. Ważne więc jest, aby to wszystko odkryć, zauważyć, wywlec na wierzch i zrobić z tego dobry użytek. 

Skoro jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, a Bóg jest Miłością, to i my jesteśmy Miłością. Każdy z nas zatem powołany jest do kochania. A kochać to robić dobro. W takim razie jesteśmy stworzeni wszyscy, bez wyjątku, do robienia dobrych rzeczy. 

Jeśli dodamy do tego Jezusowe "Pójdź za Mną", które prawdopodobnie kieruje do każdego z nas, to mamy przepis na odnalezienie swojej drogi życiowej. Bo "Pójdź za Mną" wcale nie znaczy "idź do zakonu", tylko "idź za tym, co zapisałem w twoim sercu". Idź za pasją, która jest w Tobie, idź za tym, co daje Ci radość i szczęście, bez względu na lęk przed odrzuceniem, niezrozumieniem, bez względu na ograniczenia, które sam sobie tworzysz. 

Odkryj swoje głębokie pragnienia, przypatrz się umiejętnościom, które posiadasz i żyj swoją pasją tak, żeby wynikało z tego dobro.

Ja cały czas odkrywam swoją drogę i czuję, że jestem tak blisko jej odnalezienia, jak jeszcze nigdy dotąd. Zaczynam widzieć co jest sensem mojego życia i chcę to realizować nawet kosztem odrzucenia przez niektórych ludzi. 
A czy przy okazji będę pedagogiem czy nie, czy będę miała męża, czy nie, to już drugorzędna sprawa.

Jedno wiem na pewno - nigdy dotąd nie byłam tak szczęśliwa.

Fot. Marcin Depa


KRÓLewna

Brak komentarzy