Pedagogika nie jest dziedziną praktyczną. To, co faktycznie potrafisz, nie ma tu żadnego znaczenia. Nawet, jeśli masz ogromną wiedzę i świetne podejście do drugiego człowieka, nic nie zdziałasz zawodowo w pedagogicznym świecie, jeśli nie posiadłeś "magicznej mocy", jaką daje... tytuł magistra.

Rzuciłam dziś hasło wśród rodziny i znajomych, że nie wiem, czy skończę studia. A nawet jeśli skończę, to właściwie nie chcę bronić pracy. Nie chcę jej pisać. Uważam, że to jest bezsensowne. Na kilkanaście osób tylko trzy nie powiedziały mi "jak już zaczęłaś to skończ". Dla wielu argumentem było, że jeśli się nie obronię to będę żałować i zamknę przed sobą drzwi do "kariery".


Rozumiem ich podejście, ale nie rozumiem jednej rzeczy.

Dlaczego nienapisanie pracy badawczej ma przekreślić pięć lat mojej nauki i rozwoju? 
Nie jestem typem badacza. Nie jestem teoretykiem, tylko praktykiem. Interesuje mnie rzeczywistość, a nie abstrakcja. Interesują mnie ludzie, a nie idee. Ale czy to znaczy, że studiowanie nie jest dla mnie? Nie. Wiele się dowiedziałam i bardzo się rozwinęłam przez ten czas, chociaż dużo więcej nauczyłam się dzięki kursom i doświadczeniom nabytym poza uczelnią, niż na studiach. A teraz to, czy zrobię tabelki i wykresy, decyduje o moim zawodowym "być albo nie być". 

Bo przecież po samym licencjacie nikt mnie nie zatrudni.

Ale czy to nie jest tak, że dużo częściej ufamy osobom, które mają wykształcenie w danej dziedzinie, niż tym, którzy mają za sobą lata praktyki? Teoretycznie bycie magistrem w dzisiejszym świecie nie znaczy wiele więcej niż niebycie nim. Wciąż jednak nieposiadanie wyższego wykształcenia spotyka się z niezrozumieniem społeczeństwa (opieram się jedynie na swoim doświadczeniu i środowisku, w którym się obracam).

Sami pewnie dobrze wiecie, jak wygląda studiowanie. Ile z tego, czego się nauczysz do egzaminu, faktycznie zostaje Ci w głowie? A ile razy korzystałeś ze ściągi nie mając pojęcia co się działo na zajęciach? 

Możesz być świetnym człowiekiem, rozumieć ludzi i umieć odpowiadać na ich potrzeby. W świecie pedagogiki - pracy z drugim człowiekiem - nie ma to znaczenia, jeśli nie napiszesz pracy dyplomowej, której i tak nikt nie przeczyta.


KRÓLewna

3 komentarze:

  1. Pisząc o tzw. systemowym myśleniu oddałaś ducha czasów. XXI wiek wymaga od Ciebie, od nas wszystkich schematycznego działania: szkoła/studia/praca/rodzinna/życie codzienne. Jakikolwiek ,,wyłam'', skręt i obranie innego kursu będzie traktowane jak herezja przez innych, także znajomych, i niestety rodzinę także. Ale rób to co podpowiada Ci serce, opinie innych, środowiska są istotne, ale nie wiążące. Każdy patrzy przez swój punkt widzenia, przez pryzmat własnych doświadczeń. Nie zwracaj na to uwagi, nie warto. Idź pod prąd, bo tylko odważni ludzie mogą coś zdziałać w tym świecie. Dla niektórych moje decyzje są również kontrowersyjne, niezrozumiałe, puste, bo też nie idę za ,,schematem''(sorry za wątek prywatny). Czasami trzeba ,,wypłynąć na głębię'' by coś zyskać. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. teraz to po doktoracie nie ma pracy a o dopiero po magisterce :D z perspektywy czasu widzę że dużo osób wyszło lepiej na tym że nie kończyli studiów a zaczęli pracę po liceum ;D bo i tak czy ze studiami czy bez konczy się często w tym samym punkcie :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po doktoracie nie ma pracy, bo wtedy słyszysz, że masz za wysokie wykształcenie :D

      Usuń